Miejsca
Miejsca pobytu polskich obywateli deportowanych podczas II wojny światowej w głąb ZSRR, a później ewakuowanych z armią Andersa
Kresy Wschodnie
10 lutego 1940 o godzinie 5 rano do naszego uśpionego domu załomotali rosyjscy żołnierze – NKWD, z którymi był również Ukrainiec, nawet dobry znajomy naszego taty. Celując w nas broń, krzyczeli „sobierajties, jeditie na druguju obłaz” i za 15 minut macie być gotowi. Przerażeni rodzice zamiast się ubierać i nas szykować, zupełnie potracili głowy. Mama zdjęła ze ściany obraz Serca Jezusowego Najświętszej Maryi Panny i tak w koszulinie była gotowa do drogi.
Obwód archangielski
Zamieszkaliśmy w drewnianych barakach. Pod maleńkimi oknami były ustawione drewniane prycze, w kącie stał maleńki piecyk. Drwa do niego trzeba było samemu sobie przygotować. Wszyscy ludzie w wieku od 16 do 70 lat zostali spisani przez komendanta. O ucieczce nie było mowy, dookoła był gęsty las, a w nim leżał 2-metrowy śnieg.
Obwód wołogodzki
Każdy dzień był podobny do następnego, codziennie szliśmy kolumnami ok. 4 km w jedną stronę i z powrotem, od świtu do zmroku pracowaliśmy ciągając piły ręczne i brnęliśmy w 1,5- metrowym śniegu. Po powrocie do baraku trudno było usnąć ze zmęczenia i głodu, fizycznie wykończeni, ubrania na nas były zesztywniałe z mrozu, bo wciąż brnęliśmy w zaspach śnieżnych.
Obwód mołotowski
Pierwsza noc była straszna, choć było długo jasno, ponieważ zaczynały się białe noce (lipiec). Trochę się ściemniało, zasnęliśmy, a po krótkim czasie oblazła nas taka ilość pluskiew i karaluchów, że ze strachem uciekliśmy na dwór.
Komi ASSR
Znaleźliśmy się wreszcie w ogromnych lasach syberyjskich, gdzie się znajdował barak pojedynczy, obok którego przepływała rzeka i tu było miejsce naszego przeznaczenia.
Obwód swierdłowski
Po wyładowaniu z wagonu spotkała nas prawdziwa syberyjska zima. Duża przeszło półmetrowa warstwa bielutkiego śniegu i kilkunastostopniowy mróz. Rozlokowano nas w baraku, po cztery rodziny. Pomieszczenie mieszkalne składało się z średniej wielkości izby podzielonej na część kuchenną i część przeznaczoną do spania, gdzie znajdowały się piętrowe prycze bez sienników i jakiejkolwiek pościeli.
Krasnojarski Kraj
No więc od zachodu odgradza nas ogromna rzeka Angara i niekończące się bagna, nie do przebycia w lecie. Pocztę i prowianty w okresie lata przewozi się samolotem. Do stacji kolejowej jest ok. 800 km. Większe przewozy robi się zimą, gdy Angara jest zamarznięta. Na tej rzece jest prawdopodobnie tylko jeden prom na przestrzeni kilkuset kilometrów. Dlatego też Ruscy nas tak na każdym kroku nie pilnują, bo wiedzą, że tajga jest doskonałym więzieniem.
Południowe republiki ZSRR
Władze radzieckie oznajmiły nam, że jeżeli ktoś chce, to może sobie wybrać jeden ze wskazanych punktów i wyjechać, oczywiście na koszt własny.
Persja
Miasto było pięknie położone wśród gór. Przyjechaliśmy do Teheranu 2 kwietnia 1942 roku. Od razu spotkali nas Persowie. Częstowali owocami, daktylami, winogronami i ciastkami.
Szlak bojowy Armii Andersa
W końcu nastąpił wyjazd do Palestyny. Jechaliśmy przez pustynię, przez rzeki Eufrat i Tygrys, i znowu przez pustynię.
Afryka
Nareszcie 4 listopada wylądowaliśmy szczęśliwie na ziemi afrykańskiej. Przy schodzeniu ze statku stały dwa rzędy Murzynów do pomocy niesienia naszych rzeczy. Nam było wstyd, że nie mieli oni co nieść, bo mieliśmy małe tobołki. Na plaży pod gołym niebem stały stoły zastawione ciastem, owocami, których nawet nie znaliśmy i różne napoje.
Indie
To było dobrze zorganizowane polskie osiedle, z własnym kościołem pod wezwaniem św. Andrzeja Boboli, gimnazjum i liceum, sierocińcem, szpitalem i domami mieszkalnymi.
Nowa Zelandia
1 listopada 1944 przybiliśmy do gościnnych brzegów Nowej Zelandii. (…) Byliśmy witani nie tylko życzliwie i radośnie, jak mili goście, ale zostaliśmy przyjęci po prostu z miłością, jak odnaleziona po latach rodzina.